W krainie, gdzie góry sięgają chmur,
Gdzie słońce maluje dni ciepłem i blaskiem,
Żył pies, co imię miał Odyseusz,
Niezłomny duchem, w sercu wielki jak olbrzym.
Odyseusz, pies o duszy wędrowca,
Przemierzał doliny, lasy i pola,
W oczach jego światło gwiazd, serce pełne marzeń,
Każdy dzień to nowa opowieść, każda noc – nowa tajemnica.
Jego kroki były lekkie, choć drogi niepewne,
Przez strumienie skakał, wśród kwiatów tańczył,
W jego sercu radość, nieujarzmiona i dzika,
Jak wiatr, co szumi w koronach starych dębów.
Przyjaciół miał wielu, w każdym zakątku świata,
Z ptakami śpiewał, z jeleniami biegał,
Nawet księżyc mu zazdrościł swobody,
Gdy nocą pod jego blaskiem snuł swoje ścieżki.
Lecz najwięcej radości przynosił mu dom,
Gdzie czekała wierna towarzyszka, Bella,
Ich zabawy były pełne śmiechu i szczęścia,
Wspólnie tworzyli symfonię życia i miłości.
Odyseusz, choć wędrowiec, wiedział o wartości domu,
Gdzie każdy powrót był świętem, każde pożegnanie – obietnicą,
Tam, w ciepłym kącie, snuł plany na jutro,
Marząc o przygodach, które jeszcze przed nim.
I choć czas płynął, a lata mijały,
Duch Odyseusza pozostał młody, pełen zapału,
Bo wiedział, że życie to nieustanna podróż,
Podróż pełna przygód, miłości i niezgłębionych tajemnic.
Tak żył Odyseusz, pies wędrowiec, przyjaciel gwiazd,
W jego sercu zawsze lato, w duszy – niekończąca się opowieść,
O życiu pełnym pasji, o świecie pełnym cudów,
O sercu, które kocha bez granic, bez końca.